Autor |
Wiadomość |
zemanek30 |
Wysłany: Pią 19:43, 06 Lut 2015 Temat postu: |
|
Witam. Coś dzisiaj mi dolega- musiałem wejść w ten starszy dział. Zaraz mi lepiej. |
|
|
Capo di tutti capi |
Wysłany: Wto 21:24, 27 Mar 2007 Temat postu: |
|
Rozmawia dwóch Ukraińców:
- Wiesz jak w Polsce mają zajebiście? Wstajesz rano, zajebiste śniadanie, potem sex, sex, sex do południa. Potem zajebisty obiad, potem sex, sex, sex do wieczora. Potem zajebista kolacja, potem sex, sex, sex, a potem idziesz spać.
- A byłeś tam?
- Nie, moja siostra była.
Po przejrzeniu wyników badań Fąfary, lekarz wychodzi z gabinetu do poczekalni i mówi do żony Fąfary:
- Pani mąż cierpi na bardzo rzadką przypadłość, która jest związana bezpośrednio z codziennym stresem. Jeżeli nie będzie pani postępowała według moich wskazówek, mąż umrze.
- Co mam robić?
- Proszę pamiętać, aby dostał każdego ranka zdrowe śniadanie do łóżka. Musi pani być dla niego miła i dbać o jego dobre samopoczucie. Obiady powinny składać się tylko i wyłącznie ze zdrowej żywności, kolacje również. Niech pani nie dzieli się z nim złymi wiadomościami, wszelkie problemy powinna pani sama załatwić. Proponuję, aby po domu chodziła pani w samej bieliźnie, to go uspokoi i zrelaksuje. Wszystkie prace domowe proszę wykonywać sama, bo zdrowie męża jest najważniejsze. Większość czasu mąż powinien spędzić w łóżku, oglądając telewizję. Ach, i jeszcze jedno. Proszę uprawiać seks siedem razy w tygodniu, dwa razy dziennie przez dziesięć miesięcy. Mąż z tego wyjdzie.
W drodze do domu zaciekawiony mąż pyta żonę,
- I co powiedział lekarz?
- Niestety, wkrótce umrzesz...
Rodzaje pensji:
Cebula: bierzesz i zaczynasz płakać.
Łajdaczka: przychodzi późno, cierpisz, ale nie możesz bez niej żyć.
Czarny humor: śmiejesz się, żeby nie płakać.
Prezerwatywa: pozbawia cię zarówno inspiracji jak i chęci.
Impotentka: opuszcza cię w momencie gdy najbardziej jej potrzebujesz.
Ateistka: wątpisz w jej istnienie.
Miesiączka: przychodzi co miesiąc i trwa 3 dni.
Burza: nie wiesz kiedy przyjdzie i ile będzie trwała.
Telefon komórkowy: każda następna jest mniejsza. |
|
|
Capo di tutti capi |
Wysłany: Pon 22:05, 12 Lut 2007 Temat postu: |
|
W zatłoczonym autobusie stoi lekko pijany facet i co chwila mówi: "O, k...a!". Pasażerowie zwracają mu uwagę, ale on ciągle: "O, k...! O, k...a!". Wreszcie ktoś zgorszony idzie do kierowcy. Po chwili kierowca zatrzymuje autobus, podchodzi do faceta i mówi:
- Jeśli pan nie przestanie przeklinać, to podjadę pod komisariat i zostawię pana na policji.
Na te słowo facet mówi kierowcy kilka słów na ucho. Kierowca gwałtownie blednie i mówi:
- O k...a!
Widząc zdziwienie pasażerów, kierowca wyjaśnia:
- Ja bardzo państwa przepraszam, ale żona tego pana urodziła wczoraj bliźniaki i dała im na imię Lech i Jarosław
- O k...a! - powiedzieli chórem pasażerowie.
Pasażer taksówki klepnął kierowcę w ramię, żeby o coś zapytać. Tamten jak oparzony podskakuje pod sufit i traci panowanie nad samochodem.
- Co pan taki nerwowy? - pyta pasażer.
- Przez 25 lat byłem kierowcą karawanu.
Gangsterzy terroryzują kierowcę ciężarówki i pytają:
- Co wieziesz?
- Dżem.
Szef gangu sprawdza dokumenty, kontroluje ładunek i woła:
- Chłopaki, spływamy, to jakaś śmierdząca sprawa! Facet mówi, że wiezie dżem, w papierach jest napisane "jam", a ciężarówka jest wypełniona marmoladą!
W łaźni leży starsza pani, a nieco poniżej znajduje się młoda dziewczyna. Dziewczyna myje się, czule nacierając swoje piękne ciało mydłem w płynie. Starsza pani mówi:
- Ładna jesteś, laleczko.
- Tak, ładna jestem.
- Z pewnością chłopaki za tobą biegają.
- Tak, biegają.
- I nikomu nie dajesz?...
- Nie daję nikomu, oj nie daję.
- A potem tak będziesz żałować, oj będziesz żałować...
Porównanie jeśli chodzi o jazdę samochodem po Warszawie, Wrocławiu i Katowicach
* We Wrocławiu w korku jeździ się tak: sprzęgło, jedynka, podjechanie, sprzęgło, hamulec, luz, czekać aż ruszą.
* W Warszawie w korku jeździ się tak: sprzęgłojedynkagazwpodłogęnoklaksonkurwa klaksongdzieklaksonjedzieszklaksonkierunkowskaz alboniezmieniampasahamulecsprzęgłoluz. Klakson.
* W Katowicach: hamulec, sprzęgło, wyłącz silnik, skocz po pożyczkę do AIGO, zadzwoń do mamy, zrób sobie coś do jedzenia, skocz do wc, włącz silnik, jedynka, aa jeszcze nie, to jeszcze herbatka, jedynka uff ruszasz jeeb tramwaj!, hamulec, kurde kto wymyślił tramwaje, znów herbatka, jedynka...
Gabinet lekarza rodzinnego. Rozebrany, starszy, trochę głuchawy dziadek pyta z zadowoloną miną:
- Jak pan powiedział, doktorze? Że wyglądam jak arystokrata?
- Nie, nie. Powiedziałem, że wygląda mi to na raka prostaty. |
|
|
_R9_ |
Wysłany: Nie 12:11, 28 Sty 2007 Temat postu: |
|
Jak doprowadzić blondynkę do szaleństwa?
- Dać jej torebkę czekoladek MMs i kazać je ułożyć w porządku alfabetycznym.
Trzech facetów rozmawia o tym, jakie pochwy mają ich żony. Porównują je do miast. Pierwszy mówi, że jego żona ma jak Paryż. Dlatego, że taka jest wspaniała, tętniąca życiem. Drugi mówi, że jak Londyn. Zawsze taka mokra, troszkę tajemnicza. A trzeci, że jego żony jest jak... Bydgoszcz!
- "Dlaczego?!" - Pytają tamci.
A on na to:
- "Dziura... po prostu dziura!"
Policjant zatrzymuje blondynkę:
- "Poproszę prawo jazdy!"
- "A co to jest"
- "To taki kartonik ze zdjęciem uprawniający do prowadzenia pojazdu"
- "Aha, proszę bardzo"
- "Poproszę jeszcze dowód rejestracyjny"
- "E..?"
- "Taki różowy kartonik mówiący o tym, że jest pani właścicielką pojazdu"
- "Aha, proszę"
Policjant zdejmuje spodnie.
Blondynka: "Co, znowu alkomat?"
Facet wchodzi do knajpy i widzi swojego kumpla, który siedzi przy barze mocno przygnębiony. Podchodzi więc do niego i pyta, w czym rzecz.
- Pamiętasz tę śliczną dziewczynę ode mnie z pracy, z którą chciałem się umówić, ale nie mogłem nawet do niej podejść, bo za
każdym razem, kiedy ją widziałem, to mi stawał?
- No pamiętam.
- W końcu zebrałem się na odwagę i poprosiłem, żeby się ze mna umówiła. I ona się zgodziła.
- Super! To kiedy randka?
- Byliśmy umówieni dziś wieczorem. Ale bałem się, że znów mi stanie. Więc przykleiłem go sobie plastrem do nogi, żeby w razie czego nie było widać.
- No i dobrze! Gdzie problem?
- Poszedłem do niej, zadzwoniłem, a ona otworzyła w takiej cieniutkiej, przezroczystej sukience...
- No i...?!
- Kopnąłem ją w twarz.
Jasio przychodzi do domu po szkole i skarży się mamie:
- "Pan policjant, co stoi na rogu, powiedział, że mi nogi z dupy powyrywa!"
- "To jest niemożliwe" - mówi mama. "Policjanci są po to by cię chronić. Pokaż mi go to wyjaśnimy sprawę."
Idą na róg, policjant stoi.
Mama pokazuje na Jasia:
- "Czy to prawda, że groził pan mojemu synowi, że mu Pan powyrywa nogi z dupy?!"
- "Pani! Zabierz pani stąd tego gnoja, bo mu nogi z dupy powyrywam! Już czwarty dzień z rzędu przyprowadza mi swoją suczkę jamniczkę i chce, żebym ją pokrył, bo marzy o tym, by mieć psa policyjnego!!!"
W gazecie, w dziale praca ukazało się ogłoszenie, że policja poszukuje ludzi do pracy.
Zgłosiły się trzy blondynki. Stanowisko było jedno. Postanowiono więc wybrać tą jedną w drodze małego testu.
- Proszę bardzo, tu mamy dla pani zdjęcie z profilu tego osobnika. Proszę powiedzieć nam jak najwięcej o nim, co się pani nasuwa, jakieś spostrzeżenia.
- Jezu ! On ma tylko jedno ucho !
Kandydatce podziękowano. Druga otrzymała takie samo polecenie.
- Jezu ! On ma tylko jedno ucho !
Ta również wypadła poniżej oczekiwań. Poproszono trzecią kandydatkę.
Proszę bardzo, tu mamy dla pani zdjęcie z profilu tego osobnika. Proszę powiedzieć nam o nim jak najwięcej , co pani może powiedzieć o tej osobie na podstawie zdjęcia.
- Ten człowiek nosi szkła kontaktowe.
Komisja spojrzała zadziwiona. Sprawdzono w dokumentach; rzeczywiście.
- No wspaniale! Gratulujemy ! Jest pani przyjęta. Ale jak pani to wydedukowała?
- To proste. Ten człowiek nosi szkła kontaktowe, bo nie może nosić okularów.
- Ale dlaczego?
- No jak to? No przecież on ma tylko jedno ucho!
Nauczycielka mówi do Jasia:
- "Jasiu, przeczytaj swoje wypracowanie o zimie."
- "Zima na polu śnieg, dzieci rzucają się śnieżkami, jezioro zamarzło a na nim koty się pi..dolą."
- "Jasiu, źle! - woła nauczycielka."
- "Pewnie, że źle, bo łapy im się ślizgają!"
Obok kobiety stoi w autobusie pijany mężczyzna. Ona, patrząc na niego z pogardą, mówi:
- "Aleś się pan uchlał jak świnia!"
- "A pani jest strasznie brzydka!..." I dodaje z tryumfem: - "A ja jutro będę trzeźwy!"
Przychodzi turysta do bacy i pyta:
- "Baco, macie jakiś pokój do wynajęcia?"
- "Mom."
- "Za ile?"
- "Dwiście."
- "Baco! Za tyle? To bardzo drogo!"
- "Panocku ale tu jest piknie."
- "No dobra baco, ale musi tu być spokój i żadnych dzieci."
- "Tu nimo żadnych dzieci."
Turysta idzie spać. Rano o godz. 5 - rumor, wrzask, z poddasza wypada czereda dzieci. Wrzeszczą, wywracają meble. Turysta zwleka się z wyra i zaspanym głosem mówi do bacy:
- "Baco, tu nie miało być żadnych dzieci!"
- "Dzieci? To są skurwysyny nie dzieci!"
Przychodzi blondynka - nastolatka do mamy i mowi:
- Mamo, czy to prawda, że dzieci rodząc się wychodzą z tego samego miejsca, w które chłopcy wkładają nam członki?
Matka zadowolona, że nie musi poruszać tego tematu sama mówi:
- Tak córeczko, tak.
Na to blondynka:
- A czy przy porodzie nie powybija mi zębów? |
|
|
Capo di tutti capi |
Wysłany: Śro 20:05, 24 Sty 2007 Temat postu: |
|
Proboszcz wraca na plebanię, a gosposia informuje go:
- Dzwoniła do księdza żona biskupa.
- Kto? Przecież biskup nie ma żony.
- Naprawdę - zaklina się gosposia. - Dzwoniła żona biskupa!
Proboszcz chwilę myśli, w końcu pyta:
- A może dzwoniła kuria biskupia?
- O tak, tak! Tylko się wstydziłam powtórzyć tego słowa...
Żona woła do męża:
- Heniek zamknij drzwi, bo na dworze zimno!
- A jak zamknę to kurde będzie cieplej na dworze?!
Charakterystyka miłośnika komputerów:
* nie patrzy, tylko skanuje
* nie czyta, tylko przetwarza informacje
* nie ogląda telewizji, tylko digitalizuje obraz
* nie przygląda się, tylko zoomuje
* nie uczy się, tylko uaktualnia dane
* nie przypomina sobie, tylko odświeża pamięć nie przepisuje, tylko kopiuje
* nie pije alkoholu, tylko wchodzi w Virtual Reality (rzeczywistość wirtualną)
* nie śpi, tylko wstrzymuje system
* nie chodzi do ubikacji, tylko opróżnia trash (śmietnik)
* nie pakuje walizki, tylko zipuje bagaż
* nie sprząta pokuju, tylko go defragmentuje
* nie dzwoni, tylko dial-up networkinguje |
|
|
miles fidelis |
Wysłany: Śro 19:25, 24 Sty 2007 Temat postu: |
|
Kowalski złowił złotą rybkę.
R(ybka): Puść mnie, a spełnię jedno Twoje życzenie!
K(owalski): OK!
R: Willę z basenem chcesz?
K: Nie.
R: Mercedesa chcesz?
K: Nie.
R: Medal za męstwo może?
K: Tak, pewnie!
Hukneło, jebnęło i Kowalski znalazł sie prosto na polu bitwy z dwoma granatami w ręku. Patrzy, a na niego nasuwa 10 czołgów. Kowalski wysyczał przez zacisniete zeby:
- K***a pośmiertny mi dała!
Podczas wizyty w szpitalu psychiatrycznym gość pyta ordynatora jakie kryteria stosują, aby zdecydować czy ktoś powinien zostać zamknięty w zakładzie czy nie.
Ordynator odpowiedział:
- Napełniamy wannę, a potem dajemy tej osobie łyżeczkę do herbaty, kubek i wiadro i prosimy, aby opróżnił wannę.
- Aha, rozumiem - powiedział gość - normalna osoba użyje wiadra, bo jest większe niż łyżeczka czy kubek.
- Nie - powiedział ordynator- normalna osoba pociągnęłaby za korek. Chce pan pokój z widokiem czy bez?
Przez park przynależący do domu wariatów idzie ordynator i spostrzega pacjenta siedzącego na ławce i walącego się kamieniem w głowę...
- Co robisz???
- Narkotyzuję się!!!
Idzie wiec dalej, a tam kolejny wariat siedzi i tłucze w swoja głowę dwoma kamieniami...
- Co robisz???
- Biorę podwójna dawkę dzisiejszej działki...
Poszedł ordynator dalej wzruszając ramionami, a tu patrzy, a na kupie kamieni siedzi trzeci wariat i rozgląda się wokół...
- A Ty co robisz????
- Sprzedaję narkotyki.... |
|
|
_R9_ |
Wysłany: Wto 18:04, 23 Sty 2007 Temat postu: |
|
- Kto cię tak pogryzł?
- Mój pies.
- Jak to się stało?
- Wróciłem do domu trzeźwy i mnie nie poznał.
Przychodzi pijany małżonek do domu. Żonę to bardzo "ucieszyło", więc wściekła jak cholera pyta:
- Będziesz więcej pił?
Mąż siedzi cicho, więc żona powtarza:
- Będziesz więcej pił?
Mąż dalej nic.
- Odpowiedziałbyś w końcu! Czy będziesz więcej pił?!
Na co mąż z wysiłkiem:
- Oooossssszzz, cholera... doobraaaaaaa, naaleej...
Namawia kumpel kumpla:
- Ty, stary, chodź na ryby!!
- E... daj stary spokój...
- No chodź, nie daj się prosić
- Człowieku! Ja w życiu nie trzymałem wędki w ręku i nie umiem łowić ryb!
- A co tu trzeba umieć? Odbijasz, odkręcasz i polewasz.
- Jak mogłeś całować moją żonę?!
- Wiesz, jak wytrzeźwiałem to też się dziwiłem... |
|
|
Fogg.Glasgowice |
Wysłany: Pią 19:10, 12 Sty 2007 Temat postu: |
|
KOLEŚ 1 I KOLEŚ 2 nadal poszukują pracy, SYLWIA również… mieszkają w 13-stke, wiedzie im sie bardzo dobrze, codziennie imprezy - w końcu 3 kolegów pracuje, a Polak Polakowi wódki nie odmówi.
Nie chcą wracać do Polski bo tu im dużo lepiej, może któregoś dnia zarwą jakąś dzianą Szkotkę, a potem to już będzie raj na ziemi…
Powodzenia! |
|
|
Fogg.Glasgowice |
Wysłany: Pią 19:09, 12 Sty 2007 Temat postu: |
|
KOLEŚ 1 ROZMAWIA PRZEZ TELEFON Z UKOCHANĄ Z POLSKI:
- Sylwia? No hej ! 5 minut mam, no 5 ! Z budki dzwonie. Co tam? Dobrze ? No , jeszcze 4 minuty, gadaj coś…
- Robota? Nie , jeszcze nie mam, w hotelu byłem, ale nie potrzebują
- Język? No, komunikatywnie, idzie Sie dogadać
- Żarcie? Fasolkę taką „kul” mają, tania jest - 30 pi, a wczoraj to nawet te “frutti…cośtam” jadłem, zwykła ryba, nie ma się co podniecać
- Mieszkanie? Pierw to w namiocie przez tydzień, potem ekipę w parku poznałem, przy piwku i teraz to już super, ful wypas!
- Ilu? No 12 nas tam jest, 4 osoby w każdym pokoju, po 35 funtuf wyjdzie za miech.
- To kiedy do Glasgow przyjeżdżasz? Za tydzień ? Zajebi…!
- Co? Ile kasy brać? 100 L na 3 miechy lekko styknie
- No, trzym sie, baj! |
|
|
Fogg.Glasgowice |
Wysłany: Pią 19:08, 12 Sty 2007 Temat postu: |
|
KOLEŚ 1:
Wykształcenie - brak
Doświadczenie zawodowe - brak
Język angielski - komunikatywny (czytaj : na migi lub notatki na ręce)
Przyjechał do Glasgow: 1 miesiąc, 2 dni
Informacje dodatkowe - przewyższa inteligencją KOLESIA 2 dwukrotnie
KOLEŚ 2:
Wykształcenie - brak
Doświadczenie zawodowe - brak
Język angielski - zerowy
Przyjechał do Glasgow : 28 dni
KOLEŚ 1: Ty ! Lookaj ten autobus, dwa pietra ma!
KOLEŚ 2: I co sie podjaraleś?… z Katowic do Tych też taki mają.
KOLEŚ 1: Helol, wi ar lukink for a dzob
PANI W HOTELOWEJ RECEPCJI: Hi, how are You ?
KOLEŚ 1: Jes
PANI W HOTELOWEJ RECEPCJI: What job are You looking for?
KOLEŚ 1: Aj dont anderstent
PANI W HOTELOWEJ RECEPCJI: What job do You want?
KOLEŚ 1: Okej
KOLEŚ 2: Co ona tam gadała?
KOLEŚ 1: Że nic teraz nie mają
KOLEŚ 2: Ty! Fajki za 5 L !! Ile to wyjdzie? Ja pierd… 30 zeta!
KOLEŚ 1: K… w Polsce to za to mam…6 paczek! |
|
|
Fogg.Glasgowice |
Wysłany: Pią 19:05, 12 Sty 2007 Temat postu: |
|
Zaras jak pszyleciałem i wyszłem z samolotu to tak wiatr zaczoł wjać że nie mogłem ustać na nogach i jusz zaras se pomyślałem że mnie sie tu nie bendzie chyba podobać ale pomyślałem bo ja durzo myśle że mogem jeszcze troche poczekać bo kumpel mi muwił pszes komure że tu fajnie i pogoda jak f hiszpani a jak żem wyszet z lotniska to zaczeło padać i dopiero żem się fkół a na pszystanku kupa bo żem moknoł a ludzie stali w ogonku jak tresowane pieski a ja chciałem od razu wejś do ałtobusu a oni siem dziwnie gapili ale na ich szczeńcie rzuchfy na kudke czymali a f tym ałtobusie to tesz kaszana bo za darmo sie nie dało jechać tylko kase czeba było fajfusowi wżucic do skszynki jeszcze tego żem nie widział a wiadomo że funtuf dużo żem nie miał wienc jusz mi sie odechciało ale fkońcu zajechali my do kumpla i jak mi dał cos do żarcia to odrazu żem wypluł i wyciongłem sfuj habas co on na niego czekał a fajki masz zaraz tesz zapytał i ja mu na to że jasna sprawa a on że jak się skonczom to bendzie kaszana bo paczka kosztuje pienć funtuf no to ja mu gadam że chyba zginam tory i astalawista i potem poszlimy w miasto i wreszcie widze jednomtakom fajnom laske wszysko jak sie paczy to kumpel muwi że to polka no to muwie że git i idziemy na dyske ale fajnie tam nie było i szypko koryto zamkli to ja myśle bo ja durzo myśle że gżeje stont laczki ale grosza tesz by sie chiało wienc pujde do roboty no a w robocie jak jusz poszłem to mi muwiom że ja mam pracować tu stać i gary myc ajak jeszcze jeden gostek powiedział że pujdziemy do ofisu i mam mu sfuj insiur zaras jak to idzie no insiurans czy jakoś tak pokazać to żem mu faka pokazał bo nie wiem czego bydle chciało ale kumpel potem mi muwi suchaj gostek fpożo jest czaisz tylko papiur taki chciał no i że wogule mam sie nie stawiać bo tu fajnie jest i se kąto otfoże i kase zarobie i bryke kupie a jak jusz puźniej my wracali do haty to fpierf zobaczyłem jednego gościa co był nawalony jak ałtobus a zaras potem znuf jom zobaczyłem ona naprawde superowa laska takiej to bym kfiatuf nakupił i bym wiersze pisał bo bym sie naumiał a jusz nie muwie że insiurans bym pokazał i muwie kumplowi że mysle bo ja durzo mysle że chyba zostaje bo tu fajnie a laseczka jusz za rogiem znikła ale sie jeszcze pszettem obruciła i popaczyła ja sie jej nie dziwie bo ja kól jestem no a kumpel muwi że pszeciesz muwił że tu fajnie jest. |
|
|
miles fidelis |
Wysłany: Pon 20:24, 08 Sty 2007 Temat postu: |
|
Wysoko w górach, hen wysoko w lodowej grocie siedzą dwa straszliwe Yeti i obgryzają kosteczki. Mniejszy straszliwy Yeti przerywa na chwilę i pyta większego:
- Tato, a powiedz mi, po co my się tak ukrywamy przed człowiekami, co? Są takie małe! Przecież i tak je w końcu zjadamy, tak? Dlaczego napadamy na nich od tyłu?
- Bo widzisz, synku - odpowiada większy straszliwy Yeti dokładnie oblizując palce - lepiej smakują nieobesrane.
Trzech kolesi złapało złotą rybkę. Rybka, jak ma w zwyczaju mówi:
- Uwolnicie mnie, a spełnię każdemu z was po trzy życzenia.
Kolesie pogłówkowali, po chwili mówią - Okiej.
Pierwszy zapodaje:
- Ja to bym chciał mieć piękny dom w Bieszczadach, do tego konto z 10 milionami dolarów i piękną żonę.
Rybka mówi:
- Done.
Drugi mówi:
- A ja chcę mieć udziały w wielkim, międzynarodowym koncernie, ekskluzywną restaurację w centrum stolicy i 2 mulatki. Rybka odpowiada:
- No to masz.
Trzeci facet zastanawia się przez chwilę i zaczyna wymieniać:
- A ja to bym chciał, żeby lewa ręka mi ciągle wirowała nad głową, prawa ręka żeby się gibała wzdłuż ciała a głowa żeby ciągle waliła w przód i w tył.
Rybka na to: Stary, mogę to zrobić, ale jesteś pewien? Wiesz, masz trzy życzenia i możesz prosić o wszystko.
Trzeci facet odpowiada:
- Taaak, jestem pewien: lewa ręka ciągle wiruje nad głową, prawa się giba wzdłuż ciała, a głowa napierdala ciągle w przód i w tył.
Rybka klasnęła płetwami i stało się.
Po roku spotykają się ci sami trzej faceci, by poopowiadać.
Pierwszy mówi:
- Paaaanowie, jest zajebiście! Cisza, spokój, dobra i piękna żona, i żyję z procentów.
Drugi opowiada:
- A ja mam wchuj kasy, jestem wiceprezesem zarządu i dzień w dzień rucham 2 mulatki.
A trzeci facet, stojąc i wymachując kończynami bełkocze:
- Kuuurwa, chyba źle wybrałem. |
|
|
_R9_ |
Wysłany: Pon 18:01, 08 Sty 2007 Temat postu: |
|
Jedzie ojciec z synem pociągiem i nagle syn do ojca:
- tato, tato a czemu ten pociąg skręcowywuje??!
a ojciec:
- skręcowywuje tylko skręca
no to synek:
- tato, tato czemu ten pociąg skręca??!
na to dumny ojciec:
- bo mu sie tory wygły. |
|
|
Capo di tutti capi |
Wysłany: Śro 18:18, 20 Gru 2006 Temat postu: Dowcipy o wszystkim |
|
Rodzaje babć autobusowych:
1) Łowczynie krzeseł. Gdy autobus zatrzyma się i otworzy drzwi, nawet nie zdążysz sobie tego uświadomić, a ona już siedzi.
2) Babcie-akrobatki. Widząc wolne krzesło po drugiej stronie autobusu, w cudowny nagle sposób odzyskuje siły, wrzuca laskę pod pachę i z niebywałą energią biegnie do wolnego siedzenia.
3) Borostwory. Olbrzymie babcie w futrzanych płaszczach, zajmujące równocześnie 1,5 do dwóch miejsc siedzących.
4) Babcie-wilki. Atakują watahą, ich szczekanie rozlega się w całym autobusie i po chwili wygryzają każdego z zajmowanego siedzenia.
5) Babcie-lokomotywy. Jak siedzisz w autobusie, stają nad tobą i zaczynają sapać. Niektóre sapią tak intensywnie, że czujesz co jadły kilka godzin temu.
6) Babcie-ankieterki. Na kilka przystanków przed ich docelowym przystankiem przepytują
ludzi, kto kiedy wysiada i starają się odpowiednio ustawić wszystkich w przejściu. |
|
|